Mały Kraków czy Paryż?
Z informacji zamieszczonych na stronie dzielnicy Śródmieście wynika, że nazwa ulicy pochodzi ponoć od słowa Oleandry, którym mieszkańcy Krakowa określali zarośla położone nad Wisłą i Rudawą. Oleandrów to swoiste „zarośla“ ścisłego Centrum, alternatywa dla placu Zbawiciela, tak uwielbianego przez hipsterską Warszawę. Przypomina niewielką francuską uliczkę, na której pozostałości tradycji przeplatają się z modną nowoczesnością.
Sprzyjający klimat
Otwierając w 2015 roku lokal na Oleandrów, baliśmy się, że w ciepłe letnie wieczory wszyscy klienci wybiorą obleganą od kilku sezonów Wisłę, a jednak klimat ulicy sprawił, że nas nie opuścili – mówi z uśmiechem Izabela Roo, współwłaścicielka koktajlbaru Bardziej.
Wiosna, lato, jesień – w oleandrowych ogródkach, wygospodarowanych sprytnie na małej przestrzeni, po godzinie 20 trudno o wolne miejsca…
Zimowy sen
Cóż porabiać na Oleandrów zimą? To samo co w ciepłe wieczory, ale nie w ogródkach, zaś w przytulnych, kameralnych wnętrzach kawiarenek czy barów…
Rzemieślnicza przeszłość, jaką może pochwalić się ulica, pozostawiła po sobie niewielkie lokale, które aż prosiły się o nietuzinkowy wystrój i klimat. Chętnych pomysłodawców nie brakowało. Oleandrów daje możliwość wypicia przepysznej kawy, zjedzenia pączka nad pączkami, wzięcia na wynos najlepszych frytek w mieście, a wieczorem wypicia małego piwa lub oryginalnego drinka, wyczarowanego w steampunkowym barze.
Promocja dobrego nastroju
W październiku 2015 r. ulica świętowała. Zarówno na dużych, jak i tych mniejszych czekał szereg artystycznych atrakcji; jak na Oleandrów przystało – niebanalnych. Dzieci tworzyły rzeźby z warzyw, a dorośli raczyli się dobrą muzyką rozbrzmiewającą ze sceny ustawionej tuż przy Marszałkowskiej i zwiedzali wnętrza kameralnych kawiarenek oraz barów.
Zagłębie knajpek, concept store z perfumami, Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki i ludzie, których łączy dobry nastrój – oto warszawska uliczka Oleandrów.